sobota, 11 stycznia 2014

TEST: Skoda Octavia 1.8 TSI

Jest to już trzecia odsłona popularnej Octavii. W porównaniu do poprzednich modeli auto nieco urosło, i mimo że platformę podłogową dzieli z braćmi ze stajni VAG (m. in. z Golfem, A3 i Leonem), gabarytowo znacznie ich przewyższa. Na szczęście nie odbyło się to kosztem masy własnej, która wynosi jedynie 1255 kilogramów. Co ciekawe, dobierając parametry auta przed zakupem, mamy możliwość doinwestowania go w kwestii zawieszenia. Podstawowe modele tylną oś mają połączoną belką. Za stosowną opłatą, możemy zamówić niezależne, wielowahaczowe zawieszenie, znacznie poprawiające komfort podczas jazdy.
 



W temacie wnętrza, nowa Octavia wzbudza podziw. Przyzwyczajona do nieco ascetycznego wizerunku Skody byłam nieźle zaskoczona. Mimo moich wcześniejszych testów Fabii Scout i wysiadywania fotela pasażera w Rapidzie, wnętrze Octavii jest znacznie bardziej ekskluzywne. Elektrycznie sterowane we wszystkich możliwych płaszczyznach podgrzewane fotele, duży dotykowy ekran pośrodku, komputer pokładowy, wszystkie te detale nadają Skodzie bardzo nowoczesnego charakteru. Wnętrze jest naprawdę przytulne i przestronne. Drugi rząd siedzeń oferuje dużo miejsca na nogi i pozwala wygodnie się rozsiąść, bez obaw o dyskomfort nawet po dłuższej jeździe. A długa podróż z dużym bagażem Octavii nie straszna, bagażnik bowiem ma pojemność aż 590 litrów, czyli o 40 l więcej od poprzedniej wersji. Dodatkowym atutem są podgrzewane tylne fotele. A'propos podgrzewania – po włączeniu go na najwyższy stopień, już po chwili mamy wrażenie siedzenia na rozżarzonej patelni.






Z przodu również nie można narzekać na jakikolwiek brak luksusu czy komfortu. Może poza deską rozdzielczą, która jest minimalistyczna do tego stopnia, że przypomina deskę do prasowania... Mimo wszystko Skoda ustanowiła zupełnie nowy standard wyposażenia rodem z Superb. Wyświetlacz o przekątnej aż 8 cali, odpowiada za sterowanie radiem, nawigacją, multimediami oraz daje widok poglądowy na wnętrze auta, zmieniający się w zależności od ustawienia klimatyzacji - z czerwonego na niebieski. Ciekawą funkcją nazwaną przeze mnie „use the force”, jest czujnik ruchu zamontowany w obramówce ekranu. Mając włączoną nawigację, możemy ustawić w jego rogu miniaturkę odpowiedzialną za sterowanie radiem. Kiedy nic przy nim nie majstrujemy, widzimy tylko mały prostokącik z nazwą stacji. Jednak gdy zbliżymy dłoń do ekranu, miniatura rozwinie się ukazując nam przyciski służące do przełączania stacji radiowych. Mimo że przycisków manualnych poniżej ekranu w Octavii jest dość sporo, to wszystkie są usytuowane dokładnie w tym miejscu, w którym powinny się były znaleźć. Interfejs komputera pokładowego jest intuicyjny, aczkolwiek przyzwyczajenie się do niego zajęło mi chwilę. Możemy wędrować po całym multimedialnym sofcie samochodu bez odrywania rąk od kierownicy. Skoro jesteśmy przy kierownicy... Jest to niby zwyczajna trójramienna kierownica wielofunkcyjna, wyposażona w potrzebne przyciski, ale muszę stwierdzić, że jest naprawdę przyjemna w dotyku. Jest gruba i „mięsista”, dobrze leży w dłoniach i nie spowoduje odcisków nawet po spędzeniu wielu godzin za kółkiem. 






Jeśli chodzi o systemy wspomagające kierowcę, mamy do dyspozycji na przykład automatyczne włączanie świateł drogowych. Funkcja ta szczególnie przydaje się podczas jazdy nocą. Gdy znajdziemy się w obszarze nieoświetlonym i przed nami nie ma innego pojazdu, Octavia sama włączy światła długie. Kiedy w oddali pojawi się samochód (niezależnie czy będzie on znajdował się na naszym pasie i zobaczymy jego tylne pozycje, czy też będzie nadjeżdżał z przeciwka) reflektory automatycznie wrócą do świateł mijania. Jednak usługa ta nie działa perfekcyjnie. Kilka razy zdarzyło mi się oślepić kierowcę jadącego z przeciwka, ponieważ czujniki nie zareagowały w porę. Kolejną funkcją mającą ułatwić nam życie, jest Lane Assist. Uchroni ona przed nieplanowaną zmianą pasa ruchu oraz nieledwie pomoże nam w utrzymaniu się pośrodku pasa i w pokonywaniu delikatnych łuków. Czujniki widzą białe linie na drodze i automatycznie utrzymują samochód w idealnym położeniu. Jednak ta usługa również czasem zawodzi w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Jak to z takimi systemami bywa, nie możemy w 100% na nich polegać. Irytującym faktem jest również to, że jeśli zbyt długo pozwolimy Octavii jechać samej, wydrze się ona na nas przeraźliwym piskiem wyświetlając komunikat „Przejmij prowadzenie!”. Komunikat jeszcze bym zniosła, ale ten jazgot jest nie do zniesienia. Kiedy pierwszy raz go usłyszałam, poważnie się zaniepokoiłam. Rozumiałabym taki alarm w sytuacji zagrożenia lub gdy auto wykryje jakąś usterkę w silniku. Ale żeby w takiej chwili? Rozumiem, że ma to uchronić kierowcę przed zaśnięciem podczas jazdy albo przed powierzeniem swojego życia w „ręce” auta, jednak nie chcę w takim razie wiedzieć jaki dźwięk wyda z siebie Octavia, gdy na przykład zarejestruje zbyt niski poziom oleju w silniku...
Skoro jesteśmy przy silniku... Benzynowa jednostka napędowa 1.8 TSI wyposażona w 6-cio biegową skrzynię manualną, generuje moc 180 koni mechanicznych i 250 NM maksymalnego momentu obrotowego. Taki silnik, połączony z lekkim nadwoziem powinien wzbudzać zachwyt i przyspieszać wciskając w fotel. Tego jednak nie ma... Oczywiście jeśli wdepniemy pedał w podłogę, zmuszając wskazówkę obrotomierza nieledwie do kontaktu z czerwonym polem, możemy liczyć, że auto zbierze się w sobie i żwawo rzuci się do wyprzedzania. Jednak nie ukrywajmy – diabeł w tym piecu nie pali... Przy jeździe około 90 km/h na szóstym biegu, aby wyprzedzić ciężarówkę konieczna jest redukcja aż do trójki. Jednak nie odbywa się to znaczącym kosztem ekonomii. W trasie przy normalnym stylu jazdy, Octavia zużyła około 7,5 litrów paliwa. Natomiast przy jeździe nieledwie z pedałem w podłodze, zużycie paliwa wyniosło 10,5 litra. To dość dobry wynik jak na rodzinne auto.



W kwestii wyglądu zewnętrznego, nowa Octavia prezentuje się naprawdę elegancko. Mimo że od nadwozia typu liftback ciężko oczekiwać „Bóg wie czego”, to jego wykonanie i dopracowanie w najdrobniejszych szczegółach robi wrażenie. Obłe kształty charakteryzujące poprzednie modele Octavii, zostały zastąpione przez ostrzejsze linie i przetłoczenia, nadając autu wygląd znacznie bardziej dynamiczny i przyciągający uwagę. Led-owe światła do jazdy dziennej oraz tylne reflektory, znacznie odświeżyły wygląd zewnętrzny nadając mu charakteru i nowoczesności. 






Linia nadwozia prezentuje się idealnie. O ile na początku przód auta wydawał mi się nieproporcjonalnie krótki, o tyle po dokładniejszych oględzinach doszłam do wniosku, że jednak jest w pełni proporcjonalny w stosunku do reszty pojazdu. Bądź co bądź czterocylindrowy piecyk pod maską, nie potrzebuje nie wiadomo ile miejsca, wobec czego wydłużanie przodu (choć może i jest efektywniejsze) byłoby zupełnie niepotrzebne i z pewnością znacząco wpłynęłoby na aerodynamikę pojazdu. 





„Wadą” zewnętrzną są... wycieraczki! Pomijam fakt, że po włączeniu spryskiwaczy, przez jakąś sekundę nie widzimy praktycznie nic, ponieważ wycieraczki nie mają ochoty na żwawe ścieranie z szyby płynu i cmentarzyska komarów. Jednak jakież było moje zdziwienie, gdy na stacji benzynowej podczas tankowania, chciałam umyć przednią szybę przy użyciu ogólnodostępnej gąbko-ściągaczki na kiju. Otóż... W Octavii nie da się podnieść wycieraczek! Kto to w ogóle wymyślił? Zabieg umiejscowienia ich we wnęce między podszybiem a maską, miał je zapewne ukryć, poprawiając tym samym wygląd zewnętrzny auta. Mimo wszystko uważam, że to rozwiązanie jest nieco bez sensu, zwłaszcza że odbywa się kosztem braku możliwości umycia na spokojnie szyby. Aby to zrobić, jedną ręką musimy unieść ramię wycieraczki, a drugą umyć szybę pod nią... Bez sensu...

Podsumowując... To świetny rodzinny „dzieciowóz”. Mimo wszystko na jednostkę napędową nie ma co narzekać, wewnątrz mamy do dyspozycji mnóstwo nowoczesnych bajerów i systemów wspomagających a wygląd zewnętrzny nie przypomina żelazka. Nawet mój Towarzysz, który do samochodów z grupy VAG pała szczerą nienawiścią powiedział, że nowa Octavia naprawdę mu się podoba i – uwaga! - chciałby mieć taki samochód! No cóż... Jeżeli nawet On tak twierdzi, to chyba oznacza, że nie znajdziemy na tej planecie osoby, która Octavii nie polubi. To dobry samochód będący dowodem na to, że Skoda nie musi być tylko sprzętem domowym, lecz też czymś czego się pragnie i co sprawia przyjemność.






Zdjęcia udostępnione dzięki współpracy z portalem Młoda RP Moto
Autorzy: Maciej Gis oraz Adam Kowalczyk

1 komentarz:

  1. Bardzo dobry model Skody. Prezentuje się całkiem nieźle, osiągi też dobre, cena w miarę przystępna. Octavia to jeden z bardziej udanych modeli Skody.

    OdpowiedzUsuń