fot. www.neotravel.pl |
Doskonale wiemy, że jadąc nad morze pakujemy ręcznik i klapki. W góry – wygodne buty, a pod namiot – karimatę i spray na owady. Olejek do opalania, bluzę (bo przecież może być zimno), parasol (bo może padać), choć może peleryna byłaby lepsza… Dobra, weźmy obie. W tym całym ferworze wakacyjnego pakowania walizek, staramy się nie zapomnieć niczego. Jednak oczywiście zgodnie z prawem Murphy’ego, po wyjechaniu z domu stwierdzimy, że czegoś zapomnieliśmy. Rzadko kiedy pamiętamy, by sprawdzić czy nasze auto jest odpowiednio wyposażone w dłuższą podróż.
WYPOSAŻENIE OBOWIĄZKOWE
fot. wypozyczalniasamochodowwarszawa.pl |
Każdy kierowca wie (lub przynajmniej powinien wiedzieć) co zawsze obowiązkowo musi znajdować się w jego aucie. Mowa tu o apteczce, gaśnicy i trójkącie ostrzegawczym. Są to przedmioty na tyle istotne, że ich brak uniemożliwi nam pomyślne przejście badania technicznego. Warto jednak przed dłuższą podróżą dla pewności sprawdzić datę ważności gaśnicy oraz stan techniczny trójkąta ostrzegawczego. Również apteczka często ma ładnych kilka lat i nawet nie wiemy co się w niej znajduje. Sprawdzenie czy na pewno mamy w niej jałowe opatrunki, plaster, jednorazowe rękawiczki, gazę czy chustę służącą w razie potrzeby jako temblak, zajmie nam dosłownie chwilę. Oczywiście życzę wszystkim aby apteczka nigdy się nie przydała. Jednak w razie nagłej potrzeby dobrze jest być wyposażonym w odpowiedni sprzęt.
fot. trojkaty.pl |
Kamizelka odblaskowa
choć w Polsce nie jest nieodzownym elementem wyposażenia samochodu, pomoże nam
zapewnić sobie bezpieczeństwo. Niezależnie od tego czy będziemy świadkami
wypadku i przyjdzie nam zabezpieczać miejsce zdarzenia, czy będziemy zmieniali
koło na poboczu, kamizelka sprawi, że będziemy widoczni z daleka. Inni kierowcy
w porę nas zauważą i z pewnością zwolnią. Dzięki temu może też ktoś przyjdzie nam
z pomocą. Nie od dziś wiadomo, że żółty fluorescencyjny kolor kojarzy się z
sytuacją wymagającą pomocy, bądź zachowania szczególnej ostrożności.
(NIE)ZBĘDNIK KIEROWCY
Istnieje pewna grupa narzędzi i akcesoriów, których obecność w naszym aucie nie jest obowiązkowa. Jednak sytuacja wygląda inaczej, jeśli mówimy o codziennym dojeżdżaniu do pracy te kilka, bądź kilkanaście kilometrów, a inaczej jeśli przed nami trasa o długości kilkuset kilometrów. W pierwszej sytuacji jeśli nasze auto ulegnie awarii, nawet drobnej, zawsze możemy zadzwonić po pomoc, choćby w postaci szwagra. Nie każda bowiem usterka wymaga wzywania lawety i sztabu wykwalifikowanych mechaników. Będąc w znanej okolicy, w miarę sprawnie możemy dotrzeć do domu, warsztatu, bądź samodzielnie opanować sytuację. Jednak jeśli nie znamy okolicy i jesteśmy zdani sami na siebie, a z pomocnych akcesoriów mamy jedynie papierek po batoniku i buty żony, które przecież „zgubiła i nie wie gdzie są”, sytuacja przybiera mniej radosne barwy. Każdy ma w domu jakąś starą i zapomnianą torbę, która świetnie sprawdzi się jako wakacyjny garażowy niezbędnik. Postaram się przybliżyć, co w takiej torbie dobrze jest umieścić, zwłaszcza przed dłuższą podróżą.
Bezpieczniki
Bezpieczniki
Wyobraźmy sobie sytuację – jesteśmy w trasie. Leje. I nagle nasze wycieraczki odmawiają współpracy. Zjeżdżamy najbliższym zjazdem, stajemy gdziekolwiek i co wtedy? Oczywiście przyczyna może leżeć na przykład po stronie przekaźnika sterującego wycieraczkami, ale największe prawdopodobieństwo wskazuje właśnie na bezpiecznik. Skrzynkę z nimi znajdziemy z reguły pod kierownicą (ukrytą pod klapką) a drugą – pod maską, w okolicach komputera sterującego. Zestaw bezpieczników o różnych oporach (bowiem bezpiecznik od wycieraczek może być inny niż ten – przykładowo – od ogrzewania tylnej szyby czy wentylatora chłodnicy) kupimy na większych stacjach benzynowych, lub w sklepach z akcesoriami elektrycznymi bądź motoryzacyjnymi za kilkanaście złotych. Może nam to popłacić w wyżej wymienionej sytuacji. Zamiast czekać aż ulewa ustąpi, w ciągu kilku chwil wymieniamy bezpiecznik i możemy kontynuować podróż.
Klucz, śrubokręt i kombinerki
Podstawowe klucze płasko-oczkowe – 10, 12 i 13, mogą nam uratować urlop. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, gdy poluzuje się śruba mocująca klemę na akumulatorze. Auto nagle zgaśnie, radio przestanie grać, a rozrusznik nie będzie miał najmniejszego zamiaru pobudzić silnika do życia. Bez klucza nic nie zdziałamy, ale jeśli w naszym bagażniku będziemy mieli niepozorną płaską dziesiątkę, dokręcimy winowajcę i z uśmiechem będziemy mogli kontynuować podróż. To samo tyczy się śrubokręta, choćby płaskiego i małych kombinerek, które w razie potrzeby mogą posłużyć nam jako obcinaczki. Te wszystkie akcesoria to wydatek niespełna 50 złotych, a znajdziemy je w każdym sklepie narzędziowym czy markecie budowlanym.
Plastic-fantastic
Przydatne mogą się również okazać plastikowe akcesoria, takie jak taśma izolacyjna i opaski zaciskowe, popularnie nazywane „trytkami”. Za ich pomocą poradzimy sobie z przetartym kablem, oderwaną dolną osłoną silnika, bądź czymkolwiek wymagającym przywiązania bądź przyklejenia do czegoś innego.
Kable rozruchowe
Niby jest to przedmiot rzadko używany, ale czasem jednak może się przydać. Niezależnie czy akurat nasze auto będzie potrzebowało cudzego prądu, czy też my będziemy chcieli wyratować z opresji kogoś stojącego na poboczu. Na rynku jest dostępnych wiele ich rodzajów różniących się opornością czy długością. Między innymi te parametry decydują o ich cenie, która zwykle wynosi od 20 do nawet 150 złotych.
Grube rękawice, które kupimy w każdym sklepie z artykułami do majsterkowania za kilka złotych, mogą nam pomóc uchronić dłonie przed brudem i potencjalnym skaleczeniem. Również stary podarty koc zamiast trafić na śmietnik, może wylądować w kącie garażu, aby towarzyszyć nam w dalszych podróżach. W końcu w razie sytuacji, gdy zajdzie potrzeba położenia się na ziemi w celu naprawy czegoś pod autem, lepiej położyć się na kocu, choćby starym i poplamionym, niż na gołej, nie zawsze czystej i suchej ziemi.
Może się zdarzyć, że awaria, która przytrafi nam się w trasie okaże się niemożliwa do samodzielnego naprawienia. Choćby nawet sam Chuck Norris przybył nam z pomocą, to nic nie zdziałamy. Zachodzi wtedy konieczność doprowadzenia auta do najbliższego warsztatu samochodowego. Oczywiście jeżeli mamy wykupiony pakiet ubezpieczenia Assistance, możemy zadzwonić po auto-lawetę, która zawiezie nas do serwisu. Jednak może się okazać, że mieszkaniec pobliskiego miasteczka, który się nad nami zlitował zatrzymując się niosąc pomoc, zna warsztat oddalony o parę kilometrów od miejsca zdarzenia. Czy w takiej sytuacji warto czekać kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin na pomoc drogową stojąc na poboczu? Czasem lepiej wziąć sprawy w swoje ręce i poprosić uczynnego człowieka o holowanie. Za pomocą linki holowniczej (ważne aby była to lina właśnie o takim przeznaczeniu, używanie do tego celu na przykład pasów transportowych może się bardzo źle skończyć) łączymy oba auta. Dobrze jest wówczas przekazać kierownicę w najbardziej doświadczone ręce, holowanie pojazdów wymaga bowiem pełnego skupienia i umiejętności. Po pierwsze ważne jest, aby samochody poruszały się z prędkością do 30 km/h (w terenie zabudowanym) lub 60 km/h (poza terenem zabudowanym). Drugą kwestią jest napięcie liny, która nie może luźno ciągnąć się po asfalcie. Ważnym aspektem jest płynność ruszania, przyspieszania oraz hamowania,. Obaj kierowcy powinni być w pełni skupieni, jednak zwłaszcza ten kierujący pojazdem holowanym. Rzeczą o której nie wszyscy kierowcy wiedzą, jest zakaz używania świateł awaryjnych podczas holowania pojazdów. Zamiast tego za tylną szybą powinniśmy umieścić trójkąt ostrzegawczy, aby informować innych uczestników ruchu drogowego o nietypowej sytuacji. Jest to szczególnie ważne na drogach autostradowych i szybkiego ruchu, kiedy inne samochody poruszają się znacznie szybciej od nas.
Jak widać nie ma tego dużo, wyciągnięta z dna szafy stara torba nie będzie ważyła tony, ani nie zajmie pół bagażnika. Te kilka przydatnych przedmiotów może pomóc kierowcy uporać się z drobnymi usterkami we własnym zakresie. Na pewno zapewni też spokój ducha, dając duże prawdopodobieństwo opanowania sytuacji. W końcu o ile lepiej „zepsuć się” będąc wyposażonym w odpowiedni sprzęt, niż tylko w parasol i szpilki małżonki.
Jak widać nie ma tego dużo, wyciągnięta z dna szafy stara torba nie będzie ważyła tony, ani nie zajmie pół bagażnika. Te kilka przydatnych przedmiotów może pomóc kierowcy uporać się z drobnymi usterkami we własnym zakresie. Na pewno zapewni też spokój ducha, dając duże prawdopodobieństwo opanowania sytuacji. W końcu o ile lepiej „zepsuć się” będąc wyposażonym w odpowiedni sprzęt, niż tylko w parasol i szpilki małżonki.